wtorek, 25 października 2016

Weź go nie kochaj.

Facet Twojego życia mówi Ci, że obrączkę by Ci założył, nawet ma jedną, sam ją zrobił, ale pewnie za duża będzie, bo palce masz za szczupłe, więc może chociaż na kciuku mógłbyś nosić. I co? Rura mięknie. Weź tu miej dystans do takiego. To już nawet tej obrączki wyciągać nie musi, nawet już by mógł zatrzymać się w bezruchu, nic nie mówić, nie robić, nie starać się nawet, tylko być. Zamknąć to wszystko w bańce mydlanej i pofrunąć prosto do nieba w beztroskiej lekkości. On już zrobił, co powiniem. Już był idealny. W jednym zdaniu dowiódł wszystkiego, zdobył cały kontynent, zasłużył na pomnik i miłość wieczną.

Obrączką? Nie. Chociaż też, poniekąd. Ale bardziej tym, co powiedział, o czym pomyślał, uczuciem, które popchnęło go do tego, by słowa dobrać właśnie w ten sposób.

Czym mężczyźni rozczulają? Prostotą. Tym, że ktoś pozornie emocjonalnie odległy, w całej swojej małomówności, w tej konkretnej jednoznaczności, w stabilności i sile charakteru, w pewnym rodzaju niewzruszenia, zdolny jest zrobić, powiedzieć lub pokazać coś, co w jednym momencie czyni go bliskim i doskonałym. Odwagą, otwartością i tym, że w tym silnym, nieco szorstkim ciele wciąż tkwi wrażliwy, mały chłopiec, który ufa ludziom, nie boi się marzyć i tęskni za słodkościami.

Milion słów. Tak zupełnie niepotrzebny, skoro jedno "kocham" wystarcza.

Zatem- za wczoraj!



4 komentarze: