środa, 30 grudnia 2015

Sztylet na srebrnej tacy.

Co zrobiłeś?

Usłyszałeś to, co chciałeś usłyszeć. Wyciągnąłeś z tego to, co wygodne było dla ciebie. Uczepiłeś się czegoś, co nie miało takiego sensu, jaki dostrzegłeś. Nie zadałeś sobie trudu, żeby zobaczyć szerszą perspektywę. Rozpędziłeś się. Twój gniew, twoje uczucia, zraniony ty. Dorobiłeś teorię, dopatrzyłeś się zamachu na samego siebie. Wyrzuciłeś z siebie wszystko. Słowa leciały same, jak pociski z karabinu maszynowego. Przynajmniej chciałbyś teraz, żeby tak było- świetnie wiedziałeś jednak co mówisz, ty byłeś autorem urojeń, nie on. Samego siebie uczyniłeś sędzią i ofiarą, ale rolę kata przypisałeś jemu. To on, nie mając już nic do dodania, miał podjąć decyzję, do której już go ukierunkowałeś. Popchnąłeś go do zrobienia czegoś, na co żaden z was nie miał ochoty. Do czegoś, co jest głupie, niepotrzebne i nie powinno mieć miejsca. 

Czasu jednak nie cofniesz. Powiedziałeś za dużo. Wykrzyczałeś zbyt wiele. Zachowałeś się tak, jak chciałeś. Bo nie liczy się nikt inny, prócz ciebie- ofiary.

Dlaczego to zrobiłeś? Wcale nie chciałeś zniszczyć czegoś, co obaj budowaliście latami. Nie chciałeś zaprzepaścić szansy, bo przecież to z nim nadal chcesz się zestarzeć. Byłeś zdenerwowany, czułeś się niezrozumiany, było ci przykro i waliłeś na oślep, czekając na to, aż on cię zatrzyma, przytuli, uspokoi. Myślałeś o sobie. Oczekiwałeś konkretnej, wygodnej dla siebie reakcji. Nie zauważyłeś, że miotając się, krzywdzisz jego, przysparzasz mu kłopotu, że przez to, co robisz, on zaczyna robić coś zupełnie innego od tego, czego chciałeś. Odsuwa się. Chce odetchnąć. Wciąż na ciebie patrzy, ale coraz trudniej mu dostrzec mężczyznę, którego kiedyś tak mocno pragnął.

Podałeś mu sztylet na srebrnej tacy. On nie podjął wyzwania. Odwrócił się, nie dlatego, że nie kocha, ale dlatego, że nie mógł patrzeć na to, co się z Tobą dzieje.

Zostałeś sam ze swoimi rolami, oczekiwaniami, robieniem dramatów tam, gdzie nie powinno być dla nich miejsca.

Warto było?

Życie jest wystarczająco pełne nerwów.

Dosyć.

Przestań.

Weź się w garść.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz