środa, 6 stycznia 2016

Kto nauczy kochać?


W zasadzie najlepiej jest oskarżyć- najpierw "zawsze", potem "nigdy", a na końcu wychodzi, że i tak to wszystko jest do bani: w najlepszym razie nie takie, jak być powinno, a w najgorszym- zupełnie nienormalne. Okazuje się, że wchodząc w dorosłe życie, należy już posiadać określoną wiedzę i doświadczenie, trochę jak z pierwszą pracą, gdzie oczekuje się dwunastoletniej praktyki w zawodzie i ukończonych studiów wyższych od kogoś, kto dopiero przekroczył dwudziestkę. 

Na starcie trzeba wiedzieć wszystko. 

Próbujemy więc ze wszystkich sił. Coś wynosimy z domu. W coś się bawimy w młodości. Czy to czegoś uczy, czy tylko daje złudne poczucie świadomości tego, że naprawdę wiemy, jak należy postąpić? Zaczynamy iść według wzorca, który już znamy, powielając to, czego sami doświadczyliśmy. Dorzucamy coś od siebie. Niby od siebie, bo to bardziej zapożyczenia. Przecież miłość jest bardzo prosta, wystarczy sięgnąć po książkę, obejrzeć byle film, posłuchać kilku piosenek i już wszystko wiadomo. Kochać może każdy głupi.

W tym komforcie fałszywej pewności siebie, popełnia się największe błędy. To, czego doświadczyliśmy od rodziców jest inne i tworzy miłość niekompletną, a często i nadopiekuńczą. Szkolne miłostki były od zawsze niedojrzałe, płytkie i zmienne. To, co przeczytane, podpatrzone i zasłyszane, ma się nijak do tego, czemu przyjdzie sprostać. W pewnym momencie pojawi się człowiek, przy którym wszystko co się wie, trzeba będzie wyrzucić do kosza i zacząć od nowa. Problem tylko w tym, że on nie pojawi się od razu i nie nauczy wszystkiego.

Zanim to nastąpi, przyjdzie nam zmierzyć się z całym szeregiem emocjonalnych popaprańców, którzy sami nie będą wiedzieli, czego chcą. Zajmą czas, mnóstwo energii i złamią serce nie raz, sprawiając, że wobec tego jedynego, stanie się już po przejściach, ze sporym bagażem i będąc mocno uszkodzonym.

Nie będzie wiadomo, czy otworzyć się raz jeszcze, nie zważając na to, co się wcześniej wydarzyło, czy raczej trzymać dystans, w bezpiecznej odległości od tego, co równie dobrze może skrzywdzić, ale też budować. Sięgnąć wtedy do początku? Spróbować wykrzesać z siebie coś, czego kiedyś już się doświadczyło?

Będzie czas kryzysu, momenty łez i zwątpienia. Bo tak naprawdę nie wiemy nic, a cierpliwości w nas brak. I tylko jedno nas będzie napędzać- to wielkie uczucie, które wciąż sprawia, że kogoś nam mało. Że chce się wiedzieć więcej, że tęskni się nawet, gdy nie ma go przez minutę. Uczucie, które elektryzuje i sprawia, że plącze się język.

Prawdziwa miłość. 

Wyrzuć wszystkie poradniki. Daj sobie spokój z dobrymi radami innych. Rób tak, jak podpowiada serce. Albo to spieprzysz, albo stworzysz coś niesamowitego.

Nie czekaj. Próbuj. Działaj, póki jest czas. Ucz się sam siebie. Ucz się drugiego człowieka. 

Tylko nie siedź bezczynnie.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz