piątek, 9 października 2015

Nuda.

Taka sytuacja:


- Hej

- Hej.

- Co tam?

- Świetnie, dziękuję. A tam?

- Nuda.

Konfuzja... Co dalej? Co odpowiedzieć? Co poradzić komuś, kto zaczepia z nudów? Chciałoby się powiedzieć: Zrób coś pożytecznego i nie truj ludziom dupy. Nie wypada jednak jakoś. Z drugiej strony, jak pociągnąć temat, nie posiadając najmniejszego nawet punktu zaczepienia? I w zasadzie po co, skoro i tak cała rozmowa jest tylko dla zabicia czasu?

Wypadałoby się jakoś wycofać, ale i tu nie za zbytnio wiadomo jak. Następuje więc moment napięcia. Kursor mruga jak szalony. Będzie coś z tego, czy nie będzie? Co za emocje! Byle tylko nie popuścić!

Przyznam szczerze, że nie wiem co dzieje się dalej, bo zwykłem wtedy tracić resztki zainteresowania i zajmować się czymś zupełnie innym. Słaby był zawsze ze mnie element rozrywkowy, w dodatku nie umiem przecież nawet zapewnić dobrej zabawy samemu sobie, dlaczegóż zatem miałbym uczynić to komuś, kto nie jest specjalnie zaznajomiony ze sztuką układania zdań współrzędnie złożonych. A może to po prostu monosylaby działają na mnie jak płachta na byka, bo nie dają żadnej furtki, żeby stworzyć z nich przynajmniej coś na kształt produktywnej rozmowy?

Moje rozmowy w tym właśnie miejscu się kończyły. Co zabawne, owymi prowokatorami do nawiązywania dziwnych, służących widać jednak rozrywce rozmów, były dzieci, czyli przedział wiekowy pomiędzy osiemnastym a dwudziestym pierwszym rokiem życia. Owi młodzieńcy coś chcieli- nawet wiedzieli od kogo tego chcą, czyli od mężczyzny mocno starszego, który przeżył coś poza egzaminem maturalnym. Od takiego, który wprowadzi ich w świat homoseksualny, przy którym dowiodą własnej dorosłości, która tak naprawdę istnieje jedynie w ich własnym mniemaniu, bo sam fakt niedopasowania do rówieśników rzadko kiedy pokrywa się z osiągnięciem dojrzałości emocjonalnej i (wiem, że tu niektórym podpadnę) intelektualnej. Dlatego szukają, zaczepiają i przy okazji trafiają jedynie na zblazowanych seniorów, którzy chętnie odmłodnieją przy kimś nastoletnim, albo znajdą sobie prawdziwego sugar daddy, który naprawdę będzie miał w pindzie to, że jego synuś ma iloraz inteligencji równy tosterowi.

Zatem chłopcy się nudzą. Prowadzą durne rozmowy.  I zupełnie nic z tego nie wynika.


2 komentarze:

  1. nie lubię tekstu: co tam? działa także na mnie jak płachta na byka..

    pokolenie dwudziestolatków=pokolenie gimbazy :P

    -mix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem to nie tyle kwestia wieku, co pokolenia?
      Sam nie wiem. W tym wieku faceci dla mnie nie istnieli.

      Usuń