poniedziałek, 4 lipca 2016

Pedryle na traktory.

Przy poniedziałku, pochwalić się chciałem. Zawodowo, że tak powiem. Od czasu pierepałek sprzed trzech lat, o pracy wspominam rzadko, ale teraz zrobię wyjątek, bo aż sam się do siebie uśmiecham, kiedy pomyślę o tym, że jednak twardziel jest ze mnie.

Zrobiłem to znowu. Zawarła ja się, zaparła, zawzięła, zagryzła, spięła poślady tak bardzo, że aż o mały włos nie wynicowała się od wewnątrz na zewnątrz. Raz jeszcze, dokładnie tak samo, jak w 2007 roku. Prawie dziesięć lat później, nadal mam w sobie tyle siły, żeby udźwignąć więcej, niż jedna osoba by mogła. W zasadzie udźwignąłem tyle, co cztery osoby, poprowadziłem dalej i zrobiłem z tego coś, co nie tylko sprawnie funkcjonuje, ale też, gdyby mi przyszło to teraz oddać w inne ręce, nie wstydziłbym się ani chwili. I dumna ja z siebie niesłychanie.

Świetnie wiem, że moja praca na nikim nie robi wrażenia. Nie ratuję życia, nie zmieniam swiata. Nie miewam przygód, i jak to ktoś kiedyś nieco drwiąco, ale prawdziwie określił- jedynym zagrożeniem, które może mnie tam spotkać jest to, że segregator spadnie mi na głowę. Nie zmienia to jednak faktu, że w pracy, jakkolwiek nie byłaby ona łatwa w porównaniu z innymi, niosącymi ze sobą wyzwania, daję z siebie najwięcej, ile jedna osoba może z siebie dać, a od trzech miesięcy, nawet więcej niż mogłaby dać jedna osoba zastępując cztery inne. Czyli całkiem sporo.

Dlatego też dzisiaj pozwalam sobie mieć dobry humor. Pozwalam sobie nawet na to, by być z siebie dumnym. Udało mi się. Udaje mi się nadal. I cokolwiek będzie się działo dalej, bardzo chciałbym zapamiętać, że przez cały ten czas, kiedy byłem zdany jedynie sam na siebie, mimo upływu lat, które minęły od analogicznej, chociaż dużo łagodniejszej wówczas sytuacji, potrafiłem raz jeszcze stanąć na piździe i dokonać niemożliwego. 

Kto więc powiedział, że pedryle nie są robotne? Kto mówił, że rozlazłe, zmanierowane i bez życia? Kto śmiał twierdzić, że ciotki tylko sączą kolorowe drinki, siedząc z nogą na nogę, w koszulkach z wyklejanym, brokatowym napisem "Shopping is my cardio", przewracając przy tym oczkami ze znudzoną miną? No kto? 

Proponuję nowe hasło- "Pedryle na traktory!"- plakaty, spoty i banery reklamowe. Ulotki i broszury propagandowe. Oczywiscie ja w roli głównej. Zdjęcie rozpoznawcze- siedzę okrakiem na Ursusie, w boa z piór i stroju baletnicy, z różdżką Wróżki- Zębuszki. Hasło pomocnicze- "Kryształowa- przodowniczka pracy!".

A tak poza tym, to dobrze, że czasem coś jest... dobrze. 

Gdzie moje Cosmo? 

2 komentarze:

  1. a kiedy Kolega wybiera się na urlop?

    -mix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedział ja całą notatką na ten temat.
      Tak, że... tak...

      Usuń