sobota, 29 sierpnia 2015

Przybyło 3. Ubyło 5.

To, że w ciągu miesiąca wiele może się zdarzyć, nie robi na mnie większego wrażenia. Ale w to, że w cztery tygodnie ja się mogę zmienić, to raczej bym nie uwierzył. A jednak. Tyle właśnie upłynęło od momentu, kiedy napisałem luźny szkic notatki, brzmiący (po poprawkach) mniej więcej tak:

"W pewnym wieku ciało najlepiej wygląda w pozycji horyzontalnej. Na dupie leżąc, żeby się nie rozlewała. Oczywiście można rozpocząć walkę z czasem, przesiadując na siłowni. Ok, bardziej działając na niej, niż przesiadując. Wszystko zależy jednak od tego, czy się komuś chce.

Mnie się odechciało. Leję z góry na dół na to jak wyglądam. Z racji wzrostu, nigdy nie będę miał masy mięśniowej, jaka mi się podoba, zresztą nie bardzo chyba do tego aspiruję, pomijając zwykłe lenistwo. Poza tym łykając mianserynę, dorobiłem się bardzo praktycznej, naturalnej podpórki pod laptopa. Brzuszek sprawdza się w tej roli idealnie, dzięki czemu mogę całkiem wygodnie pracować. Me likey!

I serdecznie mi się nie chce zmieniać. Ani dla siebie, a już z całą pewnością nie dla kogoś. Akceptuję siebie i swój wygląd. Jest mi dobrze. Kij w oko temu, kto ma z tym problem". 

Ekhm. Minęło trzydzieści jeden dni, a brzuszka nie ma. Jak w komunikacie służb meteorologicznych o stanie wód- przybyło i ubyło. Trzy kilogramy in plus, pięć in minus. Fuck. Anoreksyja prawie. Alexis ma zupełną rację- chudy pedał nie jest fajny.

I już jakoś wcale mi nie obojętne jak wyglądam. Gdzie to poszło? Kto mi odda? I, do diaska, dlaczego akurat na mnie trafiło? Podobała mi się wersja bardziej zaokrąglona, może jeszcze nie korpulentna, ale przynajmniej wypełniona w nieco większym stopniu.

No dobra. Mniej nerwów, inne podejście do czynnika stresogennego, więcej jedzenia. Wszystko jest takie proste. Dlaczego jednak na myśl o tym w głowie pojawia mi się wielkie S.O.S.? I dlaczego już mi wcale nie jest tak słodko i obojętnie?

17 komentarzy:

  1. Proszę się prawidłowo odżywiać! Ile razy należy to powtórzyć?! To już jest drugi raz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy się nikogo nie słucham. Możesz mi nakukać Tato :)

      Usuń
    2. Nie mam mocy sprawczej, ale może o tym pomyślisz.

      Usuń
    3. Ty nie masz mocy sprawczej, a ja nie mam kuchni. I co teraz? Gdzie mam się odżywiać?

      Usuń

    4. Nad rzeką Styks pod wiaduktem ? ;) Tam jest wiele możliwości.

      Usuń
    5. No co? Piękną nazwę wymyśliłem, dla naszej rzeczuni. Koszyczek w łapeczki i na piknik! Suchy prowiant musi wystarczyć. Tylko uważaj na wilka xD

      Usuń
    6. Ja chcę rosołku... Żywego. Nie z liofilizowanego kuraka.

      Usuń
    7. W niedzielę może być?

      Usuń
    8. No już, już, nie wymyślaj.
      Wytrzymam do 23 września.

      Usuń
    9. Jak chcesz mięsny, to musisz zapolować na tę biedną zwierzynę. Ja tego nie zrobię!

      Usuń
  2. skoro o liczbach, gdzie jest licznik?

    -mix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog jest elitarny :) Nie każdy wie o jego istnieniu i dobrze mi z tym. Poprzedni miał większą oglądalność kiedy wysiadało fellow, bo pojawiał się w wyszukiwarce. Carringtona nikt nie szuka. Carrington jest cichociemny. A licznik? Nie na ilość idziemy Misiu, ale na jakość.

      Usuń