Drogi S. zadziałał błyskawicznie, podsyłając swoim znajomym moją odkurzoną stronę na FB. Coś drgnęło, ktoś skojarzył z Instagramem, ktoś inny polubił, bo pamiętał fellowvictim, a sam S. stwierdził, że należy ze mnie uczynić homo tubę. Rozbawiło mnie to szczerze, bo już był jeden taki, który pragnął uczynić ze mnie autora powieści, po czym zniknął bez śladu, kiedy się okazało, że Beata Pawlikowska nigdy ze mnie nie będzie. Pozostały grafomańskie niedobitki quasi-opowieści, parę rozdziałów i koncepcja najwyraźniej mocno przekraczająca moje zdolności poetyckie.
Nie przeczę- fajnie by było w jakiś sposób zaistnieć. Niekoniecznie w mediach, czy w biedronkowych koszach na przecenie. Byłoby jednak całkiem miło wyjść do ludzi. Poznać tych, którzy mi towarzyszą. Może nawet zorganizować jakieś spotkanie przy pizzy i winie, żeby porozmawiać o tym, co w nas siedzi, co warto jeszcze zgłębić, albo nawet poznać się, żeby wiedzieć, ze w tym poplątaniu nie jest się osamotnionym. Niekoniecznie tworzyć koło wzajemnej adoracji, ale po prostu siebie usłyszeć, dostrzec. To by było niezłe i taki rodzaj mojego istnienia, jako autora byłby mi najbliższy.
Nie boję się rozpoznawalności. Miewałem już pięćset wejść na stronę w ciągu kilku godzin i przynosiło mi to radość. Moje teksty trafiały na rozmaite profile (nie zawsze za zgodą niestety) i bywało też tak, że ludzie traktowali mnie nieufnie, z obawy przed tym, że opiszę ich na blogu. Czytano mnie w kraju, trafiałem zagranicę, w miejsca na świecie, w których nigdy bym nie mógł być obecny. Jednak byłem- moje słowa niosły się daleko- bawiły, pocieszały, motywowały, irytowały. To jest coś. Za tym tęskniłem, przestając pisać.
Teraz jestem tu. Z nieco mniejszą ilością odbiorców, za to tych najwierniejszych. To też było celowe- zależało mi na tym, żeby niektórzy o istnieniu tego miejsca jednak nie wiedzieli. Przynajmniej nie teraz. Głosem nie będę, tłumów nie porwę. Nie wyląduję na ściance, nie zacznę pisać dla branżowych magazynów.
Cieszę się z tego co mam. Z Was. I jest mi z tym naprawdę dobrze.
Ale Beata Pawlikowska to jest straszliwe grafomaństwo:)
OdpowiedzUsuńI prawdę powiedziawszy na Twoim miejscu obraziłabym się za porównywanie do niej.
Pawlikowska cudnie się sprzedaje!
UsuńO wiele lepiej niż Ciocia Kryształ z Kopytkowa.
Co nie znaczy, że należy równać do jej poziomu.
UsuńMożna pisać dobrze, więcej niż dobrze i znakomicie się sprzedawać.
Nie zaprzeczysz jednak, że nowym autorom jest trudniej się przebić, niż takim, którzy pląsają nieustannie w "dżungli podświadomości", zabawiając ludzi gryzmołami na kolejnych kartkach swoich przemyśleń.
UsuńZawsze było trudno, w tej kwestii nie ma jakiejś rewolucji. Trzeba poszukać dobrego agenta i działać.
UsuńI jeśli ktoś dobrze pisze to z pewnością zostanie to zauważone.
Popularność książek Pawlikowskiej to w głównej mierze jej wcześniejsza rozpoznawalność z innych mediów. Co nie zmienia faktu, że jest to chłam.
Chłam, czy nie chłam- imperium rośnie.
UsuńMoże też powinienem jakieś rysuneczki porobić?
Koniecznie i na tęczowych karteczkach:)
Usuń"W dżungli homoseksualizmu".
Usuń"Platynowa blondynka"
"Księga dobrych tekstów na podryw"
"Planeta myśli gejów"
"Trening depresyjny"
I jeszcze "Platynowa blondynka w Paryżu"
UsuńO to cała seria będzie. Cudownie:)
UsuńA autorskie egzemplarze z autografem dostanę?
Naturalnie. Narysuję Ci kwiatek. I dżdżownicę. I szlaczek.
UsuńI buziaczki, i serduszka:)))))
UsuńI zrobimy sobie selfie, którym to się będę chwalić na prawo i lewo.
Selfie z dzióbkiem. Obiektyw z góry, mordka do obiektywu i trzeba pomyśleć o kaczuszkach, żeby oczy miały łagodny wyraz.
UsuńTy o kaczuszkach, ja o kotkach, ale nie sądzę, żeby przydało mi to łagodności.
Usuństrasznie miło słyszeć, że cieszysz się z naszej obecności tutaj. i jak coś, to (gdyby udałoby mi się ukraść samochód by dojechać na miejsce) takie spotkanie przy pizzy i winie byłoby świetne :)
OdpowiedzUsuńNaturalnie, ze się z tego cieszę. Najgorsze, co mogłoby mnie spotkać, to pisanie w czarną otchłań.
UsuńMam wielką ochotę na takie spotkanie. Nawet jeśli na nim miałyby się pojawić tylko trzy osoby.
A ja się cieszę, że wciąż tu jesteś i tworzysz kolejne wpisy, które to z przyjemnością czytam całym sobą. Wszystko jeszcze przed Tobą.
OdpowiedzUsuńWidzisz przyszłość, mój drogi? Wiedziałem, że jesteś utalentowany, ale nie sądziłem, ze mam do czynienia z medium :)
Usuńjuż na poprzednim blogu wspominałem o takim spotkaniu ;-) byłoby dość ciekawie spotkać się z Tobą i współkomentujacymi; pamiętam również to kopiowanie Twoich notatek na różnych profilach bez wskazania Autora...żenada
OdpowiedzUsuń-mix
Pizza, dwa złączone stoliki i byśmy się zmieścili.
UsuńO notatkach na profilach fellow teraz nic nie wiem, bo i na fellow nie zaglądam od dawna. Nie na moje nerwy to.
Pamiętasz co się działo, jak zacząłem usuwać notatki? Był taki jeden co sobie rościł do nich prawo i czuł się ograbiony...
fellow pisałem w kontekście przeszłości;
OdpowiedzUsuńusuwanie pamiętam-sam toczyłem boje ale by nie usuwać
-mix
Inaczej to pamiętam.
UsuńNie byłeś specjalnie zadowolony, ale szanowałeś moją decyzję. Jak zawsze.
Bardzo często miałem Twoje wsparcie. Doceniam to.
Oczywiście nie byłem w ogóle zadowolony, bo porównywałem to do książki z której wyrwano kartki, Ty zaś miałeś inną koncepcję wskazując, że jest to zbiór luźnych notatek. Ehh....Było, mam nadzieję, że się nie powtórzy, ale TY tu rządzisz; jeśli gdzieś, ktoś nas czasami nie szanuję to pilnujmy, by tu nie pluć na siebie tylko wymieniać swoje poglądy; no i oby dużo było zabawy przy tym ;-)
Usuń-mix
Chciałbym nie trzymać tu takiej ilości notatek, jak tam.
UsuńUsuwać na bieżąco.
Rób co chcesz
Usuń-mix
Tylko się nie dąsaj.
Usuńnie dąsam się Kolego, źle mnie zrozumiałeś, i tak zrobisz co zechcesz i obiecuję, że usuwanie notatek nie będzie powodem żadnych sporów z mojej strony ;-) i innych wycieczek personalnych
Usuń-mix
i grunt to się nie nakręcać (piszę do siebie), bo to nic dobrego nie przyniesie
Usuńspokój i tylko spokój ;-)
-mix
Jesteś piękny, kiedy się dąsasz.
Usuńteraz to mnie rozwaliłeś :P
Usuń-mix
Żebym tak działał na kogoś innego :)
Usuństaraj się ;)
Usuń-mix
Nie tędy droga.
UsuńStaram się mocno i to przynosi odwrotny skutek.